wtorek, 18 marca 2014

Rozdział 1. ~ Zmieniłaś się


Violetta

Dzisiaj kończą się wakacje, jutro zaczynam  kolejny rok nauki w Studiu.Przez te dwa miesiące sporo się zmieniło.Już nie przyjaźnię się z Fran i resztą tej żałosnej ekipki.Co prawda w głębi serca znaczą dla mnie wiele, ale mój nowy wizerunek nie daje dopuścić do siebie tej myśli.Moim nowymi przyjaciółkami są Ludmi i Naty.Gdyby ktoś kiedyś powiedział mi , że będę się z nimi kumplować wyśmiałabym go i uznała za wariata.

Obudziły mnie gorące promienie słoneczne padające wprost na moją twarz. Zwlokłam się leniwie z łóżka.Założyłam puchate kapcie i szlafrok, po czym udałam się do łazienki.

Szybkim krokiem zeszłam po schodach,wszyscy siedzieli już przy stole.
- Witaj Violu. Jak się czujesz ? - zwróciła się do mnie Angie.
- Nie jest źle- odpowiedziałam obojętnie,patrząc na swoje paznokcie.
Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać.No na pewno nie z nimi, wiecznie uśmiechniętymi, cieszącymi się z byle czego.Zrobiłam parę kroków w stronę drzwi.Zatrzymał mnie głos mojego taty.Zrobiłam skwaszoną minę.
- Violetto, a śniadanie ?- spytał zatroskany.
On to zawsze musi...
- Wychodzę ! -rzuciłam krótko.
Znając życie pewnie już zaczął gadać te swoje głupoty, ale ja naprawdę nie mam na to nastroju.
Trzasnęłam drzwiami i udałam się do Studia.

Szłam wyścielonym złoto0brązowymi liśćmi chodnikiem.Wiatr pieścił moje włosy.Gdy byłam już blisko dotarcia do celu usłyszałam swoje imię.Pewnie to jakiś następny naiwniak chcący mnie poderwać.Potrząsnęłam kasztanowymi lokami, po czym odwróciłam się,by stwierdzić,że przystojniak,który zawołał mnie po imieniu,nie był akurat osobą,którą miałabym ochotę zobaczyć. W gruncie rzeczy ja w ogóle nie chciałam go oglądać.To był León,tak León.Sama nie wiem skąd on się tu wziął.Akurat teraz wziął i przyjechał,żeby znowu mnie w sobie rozkochać i wyjechać bez słowa.Super!
Nie wiem dlaczego,ale gdzieś w głębi obawiałam się naszego spotkania.Chyba wyczytał strach w moich oczach,starannie umalowanych za pomocą nowiutkiego cienia do powiek, bo uśmiech na jego przystojnej twarzy uległ lekkiemu skrzywieniu.. zaraz, wróć! Dobra, fakt jest ega przystojny,ale to nie usprawiedliwia jego idiotycznie dziecinnego zachowania wobec mnie!
- Co się stało ?- spytał ze słodyczą w głosie.
- Nie no poważnie ?! Myślałeś,że co ?! Że rzucę ci się na szyję z tęsknoty i będę cię błagać, żebyśmy znowu byli parą?! Śmieszny jesteś.- wykrzyczałam mu to prosto w twarz
Chłopak jednak ku mojemu zdziwieniu z niespotykanym spokojem odrzekł :
- Zmieniłaś się.
Nie no,nie mogę,zaraz szlak mnie jasny traf! Co on sobie wyobraża? Że kim on jest ?!
- Ja się zmieniłam?! Jedyną osobą,która się zmieniła,jesteś ty Leon ! Zmienłeś się w zapatrzonego w siebie,egoistycznego dupka !
Niezła przemowa Castillo. Pokazałaś mu! Dumna z siebie odwróciłam się na pięcie i weszłam na teren Studia.Zostawiłam tego kretyna samego sobie.


León

Nie mogę uwierzyć w to co przed chwilą się stało.To na pewno była Violetta ?! Takich ostrych słów spodziewałbym się jedynie po Ludmile. Kiedyś była taką delikatną i skromną dziewczyną, w której zakochałem się na zabój. Byłem wtedy gotów zrobić dla niej wszystko , od jakiejś pierdułki do oddania życia.

Jej słowa bardzo mnie zabolały. Każde kolejne bolało tak jakby ktoś ci wkładał nóż w prosto w serce , czyli jak cholera.Ja jestem winien jej przemianie.W tym ma trochę racji, wyjeżdżając bez słowa , rzeczywiście zachowałem się jak skończony kretyn.Po prostu myślałem, że będzie mniej cierpiała bez pożegnania, że o mnie zapomni i będzie szczęśliwa z kimś innym , co prawda nie potrafiłem sobie tego nawet wyobrazić , a co dopiero zobaczyć.Mimo, że nasza rozmowa potoczyła się jak się potoczyła, licząc oczywiście wyzwiska , które zostały skierowane do mnie , to i tak jest całym moim światem.Ja to spieprzyłem, ja to naprawię.

Najpierw muszę dowiedzieć , co się z nią działo , gdy mądry ja siedziałem jak ten kołek w innym kraju.


Ludmiła

Właśnie dowiedziałam się, że León raczył wrócić do Buenos Aires.Nie ma co, ale nigdy w życiu nie spodziewałabym się, że zostawi Violettę.No , ale dzięki niemu , ta żmija zmieniła się w końcu w normalną, zabójczą dziewczynę, czyli taką jak ja.Rządzimy w Studio , ten rok był dla mnie jednym z najlepszych.Po raz pierwszy mój były wróg staje zawsze w mojej obronie, gdy wyzywają mnie jej byli przyjaciele. Bogu dzięki , że się od nich odłączyła.Tylko staczała się przez nich na dno.Ze mną to oczywiście na odwrót , obie pniemy się po szczeblach sławy.No tak , jeszcze Naty.W sumie , to ona jest jak piąte koło u wozu.W Studiu są teraz tylko dwie Supernowe Ludmiła & Violetta i tak zostanie.Castillo z dnia na dzień co raz bardziej mnie zadziwia, mówi rzeczy , które na pewno w poprzednim życiu nie wyszły by z jej ust.

Szłam korytarzem pełnym uczniów. Kątem oka dostrzegłam Violettę , stała przy automacie z napojami.
- Violuu, jak dobrze cię widzieć. - podeszłam do niej uradowana.
- Ciebie też Ludmi. - uśmiechnęła się krzywo.
Wiedziałam co ją dręczy, a raczej kto.
- Słyszałam , że León wrócił do nas. - powiedziałam, udając, że nie wiem , że chodzi właśnie o niego.
- Nie wymawiaj przy mnie tego imienia! Powiedziałam ci to już dawno , że jeżeli wspomnisz o nim , to będziemy rozmawiać inaczej. - posłała mi lodowate spojrzenie.

Ostra jest , zupełnie jak ja.

~ * ~

Tsaa, nie ma to jak dodać rozdział prawie 4 miesiące po prologu. XD
No nic, zostaje mi tylko przeprosić i liczyć, że mi wybaczycie.
Piszcie w komentarzach co sądzicie o rozdziale.
Kocham Was Szkarbyy. :* ♥

15 komentarzy = next rozdział